13
« dnia: Lipiec 22, 2018, 18:32:41 »
Zanim do Zaga dotarło, co się stało, leżał już na zewnątrz, a jego pióra, wcześniej starannie wyczyszczone, teraz były całe w kurzu i nieco wymięte. Wstał, nieco z wysiłkiem, gdyż do najchudszych nie należał, a nóżki miał krótkie, po czym zaraz rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. Chwilę kołował nad domem zanim nie dostrzegł koniuszka białego ogona schowanego pod krzakiem. Wylądował z westchnieniem obok.
- Eh, młoda, musisz się jeszcze sporo nauczyć o dwunożnych. - pokręcił głową, przygładzając pióra, jakby to wcale nie od przed sekundą spanikował bez żadnego powodu - przynajmniej na początku.