Country Life
Gospodarstwa => Gospodarstwo ogólne => Wątek zaczęty przez: Yuki w Lipiec 22, 2018, 13:02:59
-
Dom, do którego może wejść każdy. Są tu ludzie (NPC, można nimi sterować), którzy nawet jeśli nie chcą was zaadoptować z chęcią was nakarmią i umyją.
-
Yuki radośnie tuptała w stronę gospodarstwa. Puściła pierzastego przed wejściem do domu i sama przeszła przez takie małe drzwiczki dla psów. Zaszczekała kilka razy, na co kilka ludzi zawołało psa. Samica przeszła obok nich dając się głaskać a następnie usiadła przed gospodynią.
- Witaj, Yuki. Czyżbyś zgłodniała? - pani uśmiechając się pogłaskała psa po łbie. Nasypała trochę karmy do miski i podsunęła ją Yuki.
-
Otrzepując z gracją, choć i lekkim poirytowaniem pomięte pióra i wciąż złorzecząc na białą kulkę, Zag stanął przed wejściem, lustrując wzrokiem monstrualne jak dla niego drzwi. Pies zniknął gdzieś, chyba przechodząc przez tą dziwną klapkę, ale Zag nie był pewien czy ma na tyle siły, aby samemu ją popchnąć, więc zamiast tego zamrugał i rozejrzał się po okolicy.
-
Yuki zjadła część posiłku, który dostała, a następnie rozejrzała się. Widząc, że pierzasty nie wszedł za nią pociągnęła miskę i wyszła na zewnątrz również przez te drzwiczki. Widząc ptaka położyła miskę i merdając ogonem zaszczekała.
-
Zag stał akurat tyłem do wejścia, więc zaskoczony nagłym natężeniem wszelakich dźwięków aż podskoczył, wykonując w powietrzu piruet bez używania skrzydeł. Następnie posłał suczce krzywe spojrzenie.
- Uh... Hm... Wcale się nie przestraszyłem. Nie nie musiałaś tak tym rzucać. - napuszył się, ale zaraz zajrzał z zaciekawieniem do miski. - Hm... Co my tu mamy?
-
- Mięsko. Dużo mięska. I jeszcze więcej - coraz szybciej machała ogonem, prawie że odlatując nim niczym helikopterem. - Nie wiem, czy ci posmakuje, ale jakbyś wszedł do środka to może by ci coś dali, bardziej smakowitego dla pierzastych.
-
- Na przykład frytkę? - mewa ożywiła się wyraźnie, wynurzając się z wnętrza miski, gdzie podskubywała kawałki mięsa. Oczywiście, Zag nie pogardziłby raczej rybą, ale dla głodnej mewy nie ma czegoś takiego jak "niejadalne rzeczy".
-
- A co to jest frytka? - przekrzywiła łebek, patrząc się na pierzastego.
-
- Eh, moja droga, ciężko to wytłumaczyć... - pewnie dlatego, że sam tego nie wiedział, ale po co się nad tym zastanawiać, skoro jest dobre? - ...ale to jedna z najlepszych rzeczy na tym świecie. Jest długa i chrupiąca... No frytka, no.
-
- Nic mi to nie mówi. Może spróbuj pogadać z dwunożnymi, oni może będą wiedzieć? - wzięła miskę w pysk i weszła w drzwiczki dla psów, zatrzymując się, aby jej pierzasty kompan mógł przejść.
-
- Pogadać? Przykro mi to mówić, futrzasta kulko, ale nie wiem, czy takie coś jak rozmowa z dwunożnymi ma w ogóle szansę zaistnieć. Oni raczej nie doceniają mew, mają nas za złodziei, też coś... - wymamrotał, machając skrzydłem, ale przekrzywił łebek na bok, pomyślał chwilę... i ostatecznie skoczył przez dziurę w drzwiach do środka. Był nieco przestraszony, ale głód wygrywał z paniką.
-
Yuki postawiła miskę na swoje miejsce i zaszczekała. Poleciała do pani gospodyni i pociągnęła ją za spódnicę, by ta poszła za nią. Pani śmiejąc się poszła za psem a gdy zobaczyła mewę nie wiedziała co powiedzieć.
- No, to powiedz jej, że chcesz frytki - suczka odezwała się do pierzastego.
-
- J-Jak? - Zag spanikował w końcu i rozsiewając wokół pióra podskoczył kilka razy w miejscu, machając przy tym skrzydłami jak opętany. Z przerażenia średnio mógł wypowiedzieć jakiekolwiek słowo składnie, a co dopiero całe zdanie.
-
- Wynocha mi stąd! - krzyknęła gospodyni i złapała za miotłę, którą zaczęła popychać ptaka do wyjścia. Kiedy pozbyła się pierzastego problemu spojrzała na Yuki. - Co za popaprańce mi tu przyprowadzasz? Też chcesz z miotły?
Yuki zaskomlała i uciekła z domu, zatrzymała się jakieś 10 metrów od drzwi pod jakimś krzakiem.
-
Zanim do Zaga dotarło, co się stało, leżał już na zewnątrz, a jego pióra, wcześniej starannie wyczyszczone, teraz były całe w kurzu i nieco wymięte. Wstał, nieco z wysiłkiem, gdyż do najchudszych nie należał, a nóżki miał krótkie, po czym zaraz rozłożył skrzydła i wzbił się w powietrze. Chwilę kołował nad domem zanim nie dostrzegł koniuszka białego ogona schowanego pod krzakiem. Wylądował z westchnieniem obok.
- Eh, młoda, musisz się jeszcze sporo nauczyć o dwunożnych. - pokręcił głową, przygładzając pióra, jakby to wcale nie od przed sekundą spanikował bez żadnego powodu - przynajmniej na początku.
-
- To dlaczego nie powiedziałeś im że chcesz tą frytkę? - westchnęła. - Teraz przez tydzień będę chodzić głodna. Dzięki, pierzasty.
-
- Więc teraz to moja wina...? - burknął Zag, strzepując pyłek ze skrzydła. - Sama widziałaś, że oni nie słuchali, co masz do powiedzenia. Nigdy nie słuchają. Już kilka razy próbowałem, ale oni nie chcą słuchać. Dlatego jeśli jest słodki i puchaty to dają ci jedzenie. Jeśli dużo gadasz i jesteś dorosły - nie masz co u nich szukać. Oni takich zabijają. - nie czekając na odpowiedź, Zagarus poderwał się z ziemi, aby odlecieć.
-
- Ale mi dawali jedzenie a nic nie robiłam. A z resztą - samica podniosła się i spuściła łeb i zaczęła iść przed siebie, jednak jeszcze nie opuszczała terenu gospodarstwa.
-
Słysząc to, Zagarus obliżył lot, a w końcu wylądował na sporym kamieniu, nieco oddalonym od Yuki.
- No właśnie, o to chodzi. Nie gadasz, nie narzucasz się, jesteś młoda i ładna - to oznacza jedzenie. Jakbyś była stara, zgryźliwa i miała czelność się awanturować... Prędzej by cię odstrzelili niż dali jeść.
-
- To po co jesteś zgryźliwy i masz czelność się awanturować? I nie wyglądasz na starego - mruknęła.
-
- Hej, nie mówiłem o sobie! - Zag obraził się, a żeby to pokazać dobitnie, tupnął nóżką i obrócił się na kamieniu tyłem do wadery.
-
- Właśnie widać. Z resztą, ty niemiły jesteś - prychnęła i położyła się na grzbiecie.
-
- Ja? Wypraszam sobie! - wciąż obrażona mewa nawet się nie obejrzała, ale i tak została na kamieniu, w dokładnie tym samym miejscu, jakby wahała się, czy coś jeszcze powiedzieć.
-
- To sobie tam sraszaj czy wypraszaj - parsknęła śmiechem i przymrużyła oczy.
-
- Pf... - oburzony Zag parsknął i nie zaszczycając psa nawet spojrzeniem, poderwał się z kamienia, aby zacząć kołować nad gospodarstwem.
-
- Ojej, słodka mała mewa się złości? - urocze.
Samica ziewnęła i zasnęła.